Wyszukiwarka

Wyszukiwarka

Kalendarium

Poniedziałek, 2021-03-22

Imieniny: Bogusława, Jagody

Statystyki

  • Odwiedziło nas: 611755
  • Do końca roku: 284 dni
  • Do wakacji: 95 dni


RODZINA I JA

RODZINA 

Zły humorek

Jestem  dzisiaj  zła  jak  osa !

Złość  mam  w  oczach  i  we  włosach !

Złość  wyłazi  mi  uszami

I  rozmawiać  nie  chcę  z  wami !

A  dlaczego ?

Nie  wiem  sama

Nie  wie  tata ,  nie  wie  mama …

Tupię  nogą , drzwiami  trzaskam

I  pod  włos  kocura  głaskam .

Jak  tupnęłam  lewą  nogą ,

Nadepnęłam  psu  na  ogon .

Nawet  go  nie  przeprosiłam

Taka  zła  okropnie  byłam .

Mysz wyjrzała  z  mysiej  nory :

- Co  to  znowu  za  humory ?

Zawołałam : -  Moja  sprawa !

Jesteś  chyba  zbyt  ciekawa .

Potrąciłam stół  i  krzesło ,

co  mam  zrobić , by  mi przeszło ?!

Wyszłam  z  domu na podwórze ,

Wpakowałam  się  w kałużę.

Widać , że  mi  złość  nie  służy ,

Skoro  wpadłam  do  kałuży.

Siedzę  w  błocie , patrzę  wkoło,

Wcale   nie  jest  mi  wesoło…

nagle co  to ?

Ktoś  przystaje

Patrzcie !  Rękę  mi  podaje !

To  ktoś  mały , tam  ktoś  duży-

Wyciągają  mnie  z  kałuży .

Przyszedł  pies  i  siadł  koło  mnie

Kocur  się  przytulił  do  mnie,

Mysz  podała  mi  chusteczkę :

-Pobrudziłaś się troszeczkę !

Widzę , że  się pobrudziłam ,

Ale  za  to  złość  zgubiłam

Pewnie  w  błocie  gdzieś  została .

Nie  będę  jej  szukała !

"Ktoś ".

 

Ktoś

Kiedy ciemno było wokół, to KTOŚ przemknął przez mój pokój.

Raki był jak jasna smużka.

Czy to duszek był ? Czy wróżka ?

Kiedy w tańcu się zakręcił, zamigotał jak diamencik.

Gdy na chwilę się zatrzymał, mienił się jak serpentyna.

Miałam go przez chwilę w ręce!

Był jak broszka na sukience, jak pierścionek, jak perełka,

okruch światła, odblask szkiełka ...

W końcu w szafie go ukryłam, lecz do szafy klucz zgubiłam.

Potem szafę gdzieś sprzedałam razem z tym,  co tam schowałam !

 

Brat

Mówi mama: – Wychodzimy!

Masz spać grzecznie gdy wrócimy!

- Wychodzimy! – mówi tata –

będziesz pod opieką brata.

- Tak! – zawołał brat – niestety!

I nos wsadził do gazety.

Kiedy chciałam z nim pogadać

wrzasnął: – Przestań mi przeszkadzać!

Masz zostawić mnie w spokoju!

Gadaj sobie w przedpokoju!

Pogadałam więc do ściany,

do obrazu i do ramy,

pogadałam z szafką małą,

no, bo z bratem się nie dało.

Co z kolacją? Nikt jej nie jadł,

bo mój brat samolot sklejał

kawałeczek za kawałkiem i zapomniał o mnie całkiem.

O mnie, oraz o jedzeniu.

I przypomnieć sobie nie mógł!

Potem w świetnym był humorze –film oglądał o potworze.

Potwór ryczał, ja ryczałam, no bo się potwora bałam!

Brat zawołał: – Dość mam tego!

Idę dzwonić do kolegów.

I okropnie długo gadał.

Pewnie o mnie opowiadał!

Kiedy skończył to gadanie,

usnął nagle na dywanie,

a ja siadłam sobie z boku

w żółtych kapciach i w szlafroku.

Gdy rodzice się zjawili,

to okropnie się zdziwili.

- Czemu nie śpisz? – spytał tata.

Nie śpię, bo pilnuję brata!

 

Dla babci

Siadaj Babciu, siadaj blisko.

Zaraz Ci opowiem wszystko.

Prawie całą noc nie spałam,

Bo prezenty wymyślałam.

Na kanapie się kręciłam,

Aż dla Ciebie wymyśliłam:

Z lodu broszkę i korale

I śniegowe cztery szale.

Dziesięć czapek w śnieżną kratkę

I lodową czekoladkę.

Jak nie będzie Ci smakować,

to mnie możesz poczęstować!

 

Dziadek, stołek i rosołek

KOTKI: 

Podsłuchaliśmy przypadkiem jak rozmawia 
babcia z dziadkiem:

BABCIA:

- Stefan zostaw ten stołek bo na stole stygnie rosołek!

DZIADEK:

- Gieniu. Teraz nie mogę. Właśnie przykręcam mu nogę, 
a  gdy przykręcam,  Gieniu nie myślę o jedzeniu.

KOTKI

-  Ciągle o jedzeniu myślimy, zawsze, nawet gdy śpimy.

BABCIA:

- Wciąż tylko przybijam, przykręcam! To po co ja się poświęcam. 
Od rana stoję przy garnkach!

KOTKI:

- Dobra z babci kucharka

BABCIA:

Gotuję, smażę i solę, stawiam ciepłe na stole

KOTKI:

- Po to żeby wystygło

BABCIA:

- Właśnie mi to już obrzydło!!

DZIADEK:

- Gieniu i po co te nerwy?

BABCIA:

- Stefan!!!! Bo tak jest bez przerwy!  
Gdy wystawiam na stole talerze…..

KOTY:

- On za robotę się bierze

BABCIA:

- Właśnie wtedy ty masz robotę ani przedtem ani 
potem, raz dwa idź umyj ręce!!!!

DZIADEK:

- Czekaj tylko przykręcę.

KOT 1

- Szkoda tego rosołu,

KOT2

- Chodź, siądziemy do stołu, a łapy w obrus wytrzemy!

KOT1

Rosołek ze smakiem zjemy

BABCIA:

- Zostaw ten ręcznik!!!!, bo wszystko wystygnie!!!

DZIADEK:

- I po co się tak gniewać

BABCIA:

- Bo trzeba będzie podgrzewać.

- Stefan!

DZIADEK:

- Gieniu co się stało? Wystygło???

BABCIA:

- Nie… Wyparowało.

 

Dziki taniec

To jest taniec! Taniec dziki!

Tańczy grzywka! I kucyki!

Tańczą ręce! Tańczy głowa!

I sukienka kolorowa.

Koraliki! I buciki!

Tańczą taniec!

Taniec dziki!

W oczach taniec mam

I w uszach, i na czubku kapelusza.

I w kieszeni – tej dziurawej.

W nodze lewej! W nodze prawej!

W palcu małym! W palcu dużym!

W koronkowej złotej róży!

I gdzie jeszcze?

Zapomniałam.

Bo się strasznie

Zasapałam!

 

Syrop

Syrop dziś kaszle i trochę kicha,

bo syrop bawił się bez szalika.

Wszedł do lodówki z samego rana,

by z termometrem lepić bałwana.

Ale niestety wszedł bez szalika –

dlatego kaszle, dlatego kicha…

 

Gra  w  kolory

Zagrajmy w kolory, tato!

Anka – ma kucyki złote jak lato.

Azor – łaciatą ma minkę.

Ewa – białą pelerynkę.

Mama –sukienkę ma szarą

jak kamyk.

A ja mam sto kolorów

w pudełku z farbami.

 

W lesie

Gdy byłam kiedyś w lesie

na ścieżkę nagle skoczył

Strach wielki,

Strach paskudny,

Strach, co miał wielkie oczy.

Co mówisz?

Że to kłamstwo?

Ach, nie mów tak, mój drogi!

Wiem, jak wygląda Kłamstwo

Kłamstwo ma krótkie nogi.

A Strach miał nogi długie

i wielkie oczy miał,

i wcale mi nie kłamał,

tylko się strasznie bał.

Potwór dziki

W naszej łazience miejsca jest sporo,

a w białej wannie szumi jezioro.

A w tym jeziorze siedzą wodniki,

żaba zaklęta i potwór dziki.

Ale nie mówię o tym nikomu,

że mam jezioro we własnym domu,

i że czasami ten potwór dziki

pożycza sobie nasze ręczniki.

Nasz  dom

Dom to nasz dobry znajomy.

Ma ściany, okna i komin.

W domu mieszkamy my

i nasze śmieszne sny.

Nocami zza wersalki

wyłażą zaspane bajki,

a Ewce spod kocyka

wygląda kawałek wierszyka.

A za mną chodzą piosenki –

o nas, o tacie i mamie.

takie domowe piosenki,

które śpiewają się same.

 

Pastereczka

Patrzcie! Jestem pastereczką!

Patrzcie! Bawię się owieczką!

Na wstążeczce tę owieczkę

biorę z sobą na wycieczkę.

O! Dzwoneczek złoty mam,

Zaraz go owieczce dam.

I gdy zacznie biec owieczka,

będzie słychać dżwięk dzwoneczka!

Już biegniemy! Ja z owieczką!

W nosy świeci nam słoneczko,

brylantowa błyszczy rzeczka...

W rzeczce druga jest owieczka!

Dzwoni dzwonkiem, okiem mruga...

To ta sama! A nie druga!

W wodzie widać jak w lusterku

złoty dzwonek i futerko.

Znów biegniemy! Ja i ona!

Trawa strasznie jest zielona.

Usiądziemy więc w tej trawie,

ja z motylem na rękawie,

a owieczka c czym? Z kwiatami!

Patrzcie ma je za uszami!

Teraz jemy. Ja z owieczką.

Ona trawę, ja ciasteczko.

Żuk mi usiadł na kolanie,

myśli, że też coś dostanie.

Oj! Zachodzi już słoneczko!

Więc wracamy! Ja z owieczką!

- Do widzenia! - rzeczka szepcze,

zając nam po piętach drepcze

i pogania nas! I gada:

- Szybciej! bo już zmrok zapada!

Nagle... ucichł dźwięk dzwoneczka!

Gdzie jest zając? Gdzie owieczka?

To nie łąka! To łóżeczko!

Już nie jestem pastereczką...

 

 

Sukienki Bożenki

Czyje to sukienki?

Sukienki Bożenki!

Otworzyły szafę z trzaskiem,

wyleciały z wielkim wrzaskiem!

Pierwsza – biała, w kwiatki cała,

sama w pralce się uprała.

Teraz suszy się na dworze

i jest w bardzo złym humorze.

Druga woła przed lusterkiem:

– Chcę być płaszczem lub sweterkiem!

Kapeluszem lub kaloszem,

bo sukienką być nie znoszę.

Trzecia, świecąc złotym paskiem

pokłóciła się z żelazkiem

i uciekła obrażona,

w dalszym ciągu pognieciona.

Żółta – lata nad domami.

O! Jak macha rękawami!

Zatrzymała się na wieży.

Może wieża ją przymierzy?

Fioletowa, pomysłowa,

pyta: – Gdzie tu jest krawcowa?

Niech przyszyje mi kieszenie,

bo dziś takie mam życzenie!

A ostatnia, krótka, mała,

pewnej myszy się przydała.

– Na Bożenkę jest za ciasna,

teraz będzie moja własna.

Mówi mama do Bożenki:

– Chodź Bożenko, włóż spodenki.

Bo sukienki urlop wzięły,

z szafy z wrzaskiem wyfrunęły!

 

Strachy

DZIEWCZYNKA: Po suficie i po ścianie chodzą dziwne niesłychanie strachy straszne, strachy złe i okropnie straszą mnie.

STRACHY: Uuuu… Aaaaaaa…

STRACH I: Mamy takie dłuuuugie nogi…

STRACH II: Od sufitu do podłogi…

STRACH III: Długie nogi, długie ręce…

DZIEWCZYNKA:

Chyba zamknę się w łazience!

Albo lepiej w przedpokoju…

Oj! Zostawcie mnie w spokoju!

STRACH I: Kto zobaczy nas z daleka, głośno wrzeszczy i ucieka!

STRACH II: Czasem nawet kapcie gubi…

DZIEWCZYNKA: No, bo strachów nikt nie lubi!

STRACH III: My tupiemy i kichamy… (kichają głośno kilka razy)

STRACH I: Prędko! Prędko! Leć do mamy!

STRACH II: My jesteśmy bardzo złe…

Czy się boisz?

DZIEWCZYNKA: Wcale nie!

Bo jesteście wymyślone –

z tyłu, z boku, z każdej strony!

Zaraz mocno klasnę w ręce

i nie będzie strachów więcej!

Zaraz tupnę lewą nogą…

I gdzie strachy?

STRACHY:

Pod podłogą! Pod podłogą! ojej!

 

 

W  DOMU, NA PODWÓKU

 

Kąpiel

W wannie woda, w wodzie piana.

Nie chcę w wannie pływać sama!

Wezmę lalkę, albo dwie,

będą ze mną kąpać się.

No a piłka w kropki złote?

Także pływać ma ochotę!

Jeszcze w wannie miejsca dużo –

więc foremki się zanurzą,

pajac, choć nie lubi wody,

kolorowy, zły krokodyl…..

i różowy misiek z pluszu,

który dawno nie mył uszu.

Może kot się zmieści jeszcze?

Tylko ja się już nie zmieszczę.

 

Zamek

Stoi  zamek  na  pagórku

w  pelerynie i w kapturku.

Ma na murach koraliki,

bransoletki i grzebyki.

Krzyczą damy:

- On na wieży koronkowy ma kołnierzyk!

Tu falbanki, tam cekiny,

w złotych bramach serpentyny!

Coś z tym zamkiem jest nie tak!

Może mu rozumu brak?

Zamek na to, szczerząc schody:

- Ja urządzam rewię mody!

 

Balonik

Idę sobie z balonikiem.

On na sznurku, ja chodnikiem.

Ja jem ciastko, a on nie je,

tylko się do sznurka śmieje.

Skacze żaba z wielkim krzykiem:

-Będę tańczyć z balonikiem!

Smok się w smoczą głowę skrobie:

-Ja balonik wezmę sobie!

Mysz przebrała się w sukienkę:

-Chcę z balonem iść pod rękę!

Gdy balonik tego słuchał,

jeszcze bardziej się nadmuchał,

 wrzasnął:

- Tego już za wiele!

Przecież ja się nie podzielę!

Mogę pęknąć, jeśli chcecie.

 Lecz co wtedy mieć będziecie?

 

Złote śmieci

Złote maski, złote blaski,

złote spinki, złote laski,

złote  suknie  z  cekinami

przelatują  za  oknami.

Sąsiad z domu wybiegł z wędką,

złotą laskę złapał prędko.

Ktoś  z balkonu  się  wychylił,

schwytał  suknię w jednej chwili.

Obudziły się dziewczynki –

biegną łapać złote spinki.

A dozorca maską świeci

i zamiata złote śmieci:

złote iskry i migoty,

złotą puszkę, papier złoty,

mrucząc:

- Ale śmieci moc!

Ale zwariowana noc!

 

Domy

Pod chmurami, z każdej strony,

rozświetlone tańczą domy.

Noc nad miastem przepłynęła,

złote skrzydła im przypięła.

I już skaczą pod gwiazdami

potrząsając balkonami:

domy z rynku i z uliczek,

rząd tęczowych kamieniczek,

sklepy pełne niespodzianek,

jakaś brama, jakiś ganek...

Nawet ratusz pośród chmur

gubi w pędzie pęki piór.

A my śpimy i myślimy,

że po prostu o tym śnimy.

A my śpimy i nie wiemy,

że też udział w tym bierzemy.

 

Latające schody

Nasze schody w naszym bloku

zbuntowały się w  tym  roku.

Strych  przebiły,  dach  przebiły

i przez dziurę wyskoczyły!

Przeleciały nieba pół,

wcale nie chcą wracać w dół !

Z lewej księżyc, z prawej słońce,

w środku schody latające.

A przy schodach dwie poręcze –

tak jak dwie tęczowe tęcze.

Nasza mama zawołała:

-Tylko winda nam została !

Tata na to:

-Tak, tak, tak! A po schodach łazi ptak !

 

Przyjęcie

Na przyjęcie się wybieram,

wszystkie szafy więc otwieram.

Co mam włożyć? To czy to?

Dwie kokardy wziąć, czy sto?

Spodnie w kratkę, czy też w kropki?

Zamiast butów może wrotki?

Tak się męczę, tak się staram,

wkładam cztery bluzki naraz.

Do żurnala ciągle zerkam -

może lepiej pójść w lakierkach?

Może w bluzce od pidżamy?

Albo w nowej sukni mamy?

Czy na żółtym kapeluszu

mam posadzić kotka z pluszu?

Wszystko to za długo trwa!

Zegar bije - raz i dwa!

Już przyjęcie się skończyło

a mnie wcale tam nie było!

 

Piłka

Po cichutku, po kryjomu,

Wyskoczyła piłka z domu.

Hop! Hop! W górę! W dół!

Przeskoczyła świata pół.

Zatrzymała się pod płotem,

Zatańczyła z burym kotem.

Hop! Hop! Raz i dwa!

Obudziła złego psa!

Gdzie jest teraz? Pośród kaczek.

Kaczki kwaczą: kto tak skacze?

Ale piłka dalej zmyka.

Patrzcie! Wpadła do kurnika.

Hop! Hop! W górę! W dół!

Przestraszyła stado kur!

Gdy odpocząć chciała chwilę,

Siadły na niej dwa motyle.

Każdy z nich pomyślał tak:

- Jaki duży, piękny kwiat!

Biała koza, białą nóżką

potoczyła piłkę dróżką.

Pędzi piłka w stronę wiadra.

Bęc! Do zimnej wody wpadła!

- Oj! Do licha! - rzekła brzydko -

chcę do domu! I to szybko!

Choć nie miała wcale nóg,

Przeskoczyła - hop! - przez próg.

Zatrzasnęła z hukiem drzwi

i pod łóżkiem grzecznie śpi.

 

Żarcik

Na szklanej górze stał szklany zamek
cały zrobiony z błyszczących szklanek.
Z luster, lusterek i szklanych spodków.
Pewna królewna mieszkała w środku.
Kiedyś dostała piłkę ze szkła:
- Skacz ze mną piłko!
Prędko! Raz, dwa!
Patrzcie! Już szklana piłka skoczyła,
lecz się na szklanym progu rozbiła!
Goście w tym zamku rzadko bywali –
po szklanych schodach chodzić się bali.
- Szklane kanapy? Szklane fotele?
Czy szklanych mebli tu nie za wiele?
Biedne służące gorzko płakały,
gdy szklany dywan wytrzepać chciały.
Biedni rycerze zły humor mieli,
gdy spać musieli w szklanej pościeli.
Przed szklaną budą, nad szklaną miską
wciąż się złościło ogromne psisko.
I własny ogon gryzło ze złości:
- Dość mam – warczało – tych szklanych kości!
Aż wreszcie wszyscy się zbuntowali,
sprzedali meble, zamek sprzedali
i wyjechali. Dokąd? W nieznane!
Dźwigając w rękach walizki szklane.