imieniny: Eustachego, Mariki, Mirelli
Jaka jest recepta na długowieczność? Odpowiedź mogłaby zdradzić z pewnością Pani Janina Gierlicka, która 14 stycznia br. obchodziła swoje setne urodziny. Z tej okazji szacownej Jubilatce życzenia oraz gratulacje złożyli: Burmistrz Gminy Jedlicze Jolanta Urbanik, Przewodniczący Rady Miejskiej Jedliczu Piotr Woźniak, przedstawiciele ZUS w Krośnie oraz pracownicy Urzędu Gminy.
Pani Janina urodziła się 14 stycznia 1915 roku w Niemczech. Tam przebywali jej rodzice, którzy wyjechali na roboty jeszcze przed rozpoczęciem I wojny światowej. Po narodzinach córki powrócili do Polski. Małą Janinę ochrzczono w Wiślicy.
Kiedy była nieco starsza wyjeżdżała na roboty letnie do dworów koło Białegostoku, za Warszawą, w okolice Łomży. Tam pracowała u dziedziców, bardzo dobrze jej się pracowało. Kiedy pracodawcy zauważyli, że wspaniale radzi sobie z pieczeniem chleba, to praktycznie cały czas spędzała przy kuchni piekąc chleb dla robotników – opowiada córka Pani Janiny Henryka Kupka.
Po wybuchu wojny Pani Janina wraz z siostrą Anielą wróciły do Sielca (powiat Busko Zdrój). Podczas wojny należały do partyzantki.
Mój dziadek (ojciec Pani Janiny) bardzo dobrze mówił po niemiecku, był tłumaczem. Kiedy sytuacja zmusiła jedną z córek do wyjazdu do Niemiec, ze względu na to, że Aniela była młodsza, wysłano moja mamę - kontynuowała opowieść Pani Henryka.
Pracowała w Niemczech przez pięć lat. Tam również spotkała swojego przyszłego męża, jeńca wojennego, który pochodził z Piotrówki.
Po wkroczeniu wojsk amerykańskich do Niemiec, zabrali ich do obozu. Tam wzięli ślub. Do Polski wrócili w 1946 roku, już jako małżeństwo. W 1948 na świat przyszłam ja, ich jedyna córka. Tak zaczęło się życie w Piotrówce – wspomina Pani Henryka.
Pani Janina doczekała się trzech wnuków i jednej wnuczki oraz czterech prawnuków.
Mama była przez cały czas aktywna, to bardzo pracowita kobieta. Zawsze cechowała ja zaradność, ze wszystkim sobie radziła – dodaje Pani Henryka.
Gdy mąż zachorował razem z córką musiały zatroszczyć się o swój byt.
Cała wieś bardzo ją lubi, „wujanka” na nią mówią - śmieje się Pani Henryka.
Pani Janina nie miała łatwego życia. Ciężko pracowała, zmagając się się z różnymi przeciwnościami losu. Jednak jak zgodnie podkreśla jej rodzina jest wesoła i otwarta. Garnie się do ludzi. Lubi kiedy zakwita ogród, a z kolorowych kwiatów zasadzonych przez jej córkę, robi efektowne bukiety.
Spotkanie z Panią Janiną upłynęło w bardzo sympatycznej i wesołej atmosferze. Szacownej Jubilatce można pozazdrościć wielu rzeczy: pięknego wieku, niezwykłego życiorysu, ale przede wszystkim kochającej i oddanej rodziny, która się nią czule opiekuje.