Piątek 16 lipca 2021
imieniny: Eustachego, Mariki, Mirelli

Rozmowa z Bronisławą Betlej „Bardzo cenię tradycję, w tę tradycję wtopione są właśnie jedlickie kapliczki.…”

Redaktor: Niedawno ukazało się nowe wydawnictwo Gminnej Biblioteki Publicznej im. Kaspra Wojnara w Jedliczu, „Pochyl głowę, który przechodzisz…” jak długo powstawały wiersze, do niego?

Bronisława Betlej: Wiersze pisałam specjalnie do tego tomiku starałam się je jak najpiękniej napisać. Bardzo cenię tradycję, w tę tradycje wtopione są właśnie jedlickie kapliczki. Pokazujemy to, co jest warte pokazania. Możemy być dumni, że kapliczki są zadbane, że tradycja jest kultywowana, to jest dla nas ważne. Jeżeli dzielnica, miejscowość nie zna swojej historii to jest to bardzo smutne. Kapliczki to takie wota wdzięczności, małe kościółki, kiedy zamknięto kościoły. To, że one nadal są, trwają, za to należy się wielki podziw dla wszystkich tych mieszkańców, że dbają o nie, że szanują tę przeszłość.

Redaktor: Czy z którąś kapliczką wiążą się Pani szczególne przeżycia, wspomnienia?

Bronisława Betlej: Tutaj jest w Męcince taka kapliczka, gdzie zawsze w maju słucham jak śpiewają litanie do Matki Boskiej. Pamiętam z lat młodości nigdy nie omijało się majówek, było to kultywowane. Nosiło się polne kwiaty, babcie robiły bibułkowe kwiaty, by te kapliczki były pięknie ozdobione. Boleję nad tym, że było dużo kapliczek, które miały Chrystusika wystruganego z drzewa, to było piękne. Nagle jak się zainteresowano historią – poznikały te figurki. Oczywiście każda ta figurka ma swoje znaczenie, każda jest ważna, ale tamto to było coś bardzo pięknego. To było wyrzeźbione przez człowieka prostego z takim nabożeństwem.

Redaktor: W tym roku obchodzi Pani 65-lecie swojej pracy, czy z tej okazji wydane zostanie podsumowanie Pani pracy twórczej?

Bronisława Betlej: Jestem na etapie pisania autobiografii. To jest bardzo pracochłonne, trzeba ogromnego skupienia. Doszłam jak na razie do czasów liceum. Mam pamięć fotograficzną, pamiętam bardzo dobrze wszystkie wydarzenia. Opisuję nie tylko rzeczy tragiczne, także różne zabawne sytuacje, bo byłam żywym dzieckiem i mieli trochę ze mną kłopotu. Tak jak wspomniałam w tej chwili jestem na etapie liceum. To może teraz wydać się dziwne, że dawniej na wsi nie uważano za dobre iść dalej do szkoły. Na moje nieszczęście mieszkała blisko przeorysza Norbertanek z Krakowa no i koniecznie mnie chcieli zakonnicą zrobić…(to wspomnienie wywołało rozbawienie u pani Broni).

Redaktor: Jaką więc drogę Pani dla siebie wybrała?

Bronisława Betlej: Poszłam i zapisałam się do szkoły handlowej, ale mi się nie podobało. Dla mnie matematyka była zawsze piętą achillesową. Lubiłam polski, pisałam takie sążniste wypracowania patriotyczne, że za okupacji nasza pani (nauczycielka), mówiła Bronka zlituj się bo nas wszystkich powystrzelają. Wychowywana byłam w środowisku, gdzie słowo Ojczyzna było bardzo szanowane.

Poszłam do tego liceum, bez pozwolenia, nikt nie chodził na moje wywiadówki, nikt nie interesował się moimi ocenami. Nie dali mi na zeszyty, robiłam je sobie sama. Rozpiętość wieku w liceum była spora, ja miałam 17 lat inni uczniowie nawet 24 (czas powojenny). Wszyscy byliśmy bardzo zżyci ze sobą. To było na swój sposób piękne.

Redaktor: To było już po zakończeniu wojny. Czy lata wojenne też będą opisane?

Bronisława Betlej: Te wspomnienia są trudne…Byłam łączniczką sztabową, rozkazy były trudne i zróżnicowane, łącznie z przeprowadzaniem partyzantów przenoszących nie tylko broń ze zrzutów. Byłam przesłuchiwana na gestapo, stałam pod ścianą na rozstrzelanie… ale widocznie miałam przeżyć.

Redaktor: Skąd bierze Pani siłę na to, by mimo przeciwności losu, kłopotów ze zdrowiem siadać i pisać?

Bronisława Betlej: Moje spotkanie z papieżem Janem Pawłem w Dukli, umocniło mnie w tym co robię. Powiedział mi: to co ci Pan Bóg dał jest najpiękniejsze – słowo, bo słowo było pierwsze i słowo będzie ostatnie. Słowem można zabić i można wyleczyć. Powiedział: bądź prawdziwa. Poezja, jeżeli jest zlepkiem słów, a nie jest prawdą to nie jest poezja. Pisanie poezji jest otwieraniem się, trzeba się obnażyć wewnętrznie. Tu nie można mieć tajemnic, trzeba przekazać to co się czuje, dlatego jest to trudne.

Redaktor: Dzisiaj jest Pani cenioną poetką, ale musiała Pani pokonać trudną drogę…

Bronisława Betlej: Trudno było się przebić kobiecie, w tym artystycznym światku, ale cieszę się tym co robię. Mówię do młodzieży często: szanujcie swoje marzenia i nigdy nie rezygnujcie z nich. Cierpiałam w życiu, ale czuję się spełniona. Cieszę się, że mogłam tyle w życiu zrobić...

 

Słownik: